czwartek, 22 stycznia 2015

Od Minerei c.d. Cornoctis'a

- Jaki masz żywioł - przerwałam milczącą ciszę mym pytaniem
- Elektryczność - odparł
Hm, no to Las Wieczniej Zimy odpada, Szczęścia i Nieszczęścia też... Może wodospad?
- Co powiesz na wodospad?
- Dobra.
- Ok. Lądujemy, jest tuż pod nami.
Wylądowaliśmy na brzegu. Przed nami była zamarznięta tafla lodu, oraz pionowo spadające sople lodu. Nagie drzewa były pokryte białym puchem, gdzie nie gdzie polowały zwierzęta których sen zimowy nie dotyczy. Nagle wokół nas pobiegły dwa ganiające się wilki, jeden z nich potknął się o mój ogon i upadł pyskiem w śnieg. Ten drugi zaczął warczeć i rzucił się na mnie. Zamknęłam oczy. Prawie, by mi się rzucił na gardło, ale Noctis bohaterskim czynem osłonił mnie swymi skrzydłami. Otworzyłam oczy.
- Dziękuję, uratowałeś mi, nawet życie... - wyjąkałam
- Proszę, to drobiazg - odsłonił mnie
- Uważaj! - rzuciłam się na wilka za nim
Nie zabiłam go, tylko go przegoniłam.
- Dzięki - odetchnął
- Drobiazg...
Nagle usłyszeliśmy donośne wycie
- Noctis...
- Tak?
- Trzeba się zwijać, zaraz będzie ich jeszcze więcej... Może... kontynuujmy naszą... wycieczkę?
- Dobry pomysł - wzbił się w powietrze, a za nim ja
Kiedy rozłożyłam skrzydła i chciałam polecieć jakiś wilk ugryzł mnie w ogon
- Aaaaaaaah! - wrzasnęłam
- Minerea! - obniżył lot i wziął wilka za ogon, rzucił nim o śnieg po czym wziął mnie w powietrze.
- Już wystarczy dam sobie radę - powiedziałam, kiedy byliśmy już nad chmurami
Smok puścił mnie, a ja zaczęłam się zastanawiać, gdzie by dalej go oprowadzić... Pozostało nam tylko udać się nad Everlasting Tree, Opuszczoną Kopalnie, Night Souls, Łąkę dwóch księżycy, oraz miejsce dla zakochanych... Tego ostatniego nienawidzę... Lecz niestety muszę. Pokazałam mu Everlasting Tree, wejście do Opuszczonej kopalni, las Night Souls, oraz łąkę Dwóch Księżycy. Opowiedziałam mu dokładnie o danych miejscach, co się tam wydarzyło, jakie znaczenie ma dla naszego stada, oraz jakie stworzenia można tam spotkać. Nadeszła ta chwila... głupie miejsce dla zakochanych... Jednak do mojego mózgu wpadł jeszcze jeden pomysł - las Wiecznej Zimy. Aby uniknąć miejsca dla zakochanych, zawróciłam.
- Y, to w końcu gdzie lecimy?
- Tam gdzie trzeba, po prostu się pomyliłam z kierunkiem
- Ok. - odparł
Nie mogę go zabrać w tamto różowe miejsce, co on by sobie o mnie pomyślał?! W czasie lotu rozmawialiśmy cały czas, tak dobrze siebie rozumieliśmy, dopóki on nie poruszył TEGO tematu:
- Mina...
- Tak Noctis? - zwróciłam się do niego
- No, bo... jak lecieliśmy w tamto miejsce to widziałem tam jeszcze jedną lokację, czemu mi jej nie pokazałaś tylko zawróciłaś?
- Eee, no, bo wiesz... Przepraszam zupełnie o niej zapomniałam, jeżeli chcesz możemy tam wrócić.
- Ok.
K*rde...
Wylądowaliśmy na puch, tuż przed lasem Wiecznej Zimy. Przekraczając próg od razu poczuliśmy nadmiar chłodu.
- Brrrrr... - odczuł go Cornoctis
- Brrrrr? - ironicznie się uśmiechnęłam
- Dlaczego tu jest tak zimno? - spytał
- To jest Las Wiecznej Zimy, im głębiej idziesz tym zimniej.
- Aha. - odparł
Po przejściu paru metrów smok słabł, aż po przejściu 13 metrów od momentu kiedy zaczął słabnąć słabym głosem wezwał mnie:
- Mina... - wtedy upadł
- Cornoctis! - podbiegłam do niego
W tym samym czasie usłyszałam warczenie.
- Wilki... - mruknęłam
- Noctis obudź się! Obudź się! Obudź się! - Szarpałam go, aby się obudził.
Zionęłam ogniem dookoła nas, aby rozpuścić metr śniegu. Nagle coś rzuciło mi się na plecy
- Aaaaah! - krzyknęłam z bólu
Jednym płomieniem rozpaliłam suchy krzak niedaleko mnie, a on zamienił się w ognisko, nagle Noctis się obudził.

<Noctis? ;>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz